Wiele usterek w samochodach można wstępnie zdiagnozować bez specjalistycznego sprzętu – wystarczy odrobina wyczucia auta. Oczywiście im większe doświadczenie kierowcy, tym większe prawdopodobieństwo trafnej diagnozy, ale pewne wady trudno przeoczyć, nawet siedząc za kółkiem pierwszy raz.
Najłatwiejsza do zdiagnozowania usterka to zużycie paska wielorowkowego. O ile delikatne piszczenie przy dużej wilgotności jest jeszcze akceptowalne – choć bywa sygnałem alarmowym – o tyle przeraźliwy pisk utrzymujący się dłużej, to już czerwona flaga. Paski klinowe mają ograniczoną wytrzymałość. Są mocne, ale z czasem się rozciągają i zniekształcają, przez co napinacze nie są w stanie utrzymać ich prawidłowego położenia. Wszystkie piski świadczą o tym, że pasek się ślizga. Kiedy stanie się to wyczuwalne po zrywach auta, to już naprawdę ostatni moment, żeby paski wymienić – zwykle z całym rozrządem. Wcześniej jednak paski klinowe po prostu dają o sobie znać, i już wtedy warto umawiać się do mechanika.
Również na słuch można wychwycić wyrobione łożyska kół. Po dziesiątkach lub setkach tysięcy kilometrów nawet najlepsze w końcu zostaną zajechane. Kiedy w łożysku pojawia się luz, pracuje ono głośniej. Z początku raczej nie przełoży się to na wyczuwalnie mniejszą precyzję prowadzenia, ale po jakimś czasie dojdzie i do tego. Tu problem nie jest nawet technicznie trudny do usunięcia, bo dobry sklep z łożyskami na pewno posiada odpowiedni model, a sama wymiana jest względnie prosta. Ważne jednak, żeby zareagować szybko, bo w przeciwnym razie luzy na łożysku mogą spowodować uszkodzenia choćby położonej tuż obok zwrotnicy, a to już większy wydatek. Teoretycznie luzy na łożyskach zostaną wykryte w czasie przeglądu okresowego. W praktyce warto ten element sprawdzać częściej, szczególnie jeśli w czasie jazdy z równą prędkością pojawia się nowy, jednostajny dźwięk.